czwartek, 26 czerwca 2014

O to walczymy

Dużo nam się dzieje ostatnio w Polsce, oj, dużo. Takiego zatrzęsienia to już ładnych parę lat nie mieliśmy. Na fali obecnej afery taśmowej i wkroczenia służb państwowych do siedzibiy redakcji Wprost zdarzył się nawet jeden dzień, gdy dziennikarze zjednoczyli się w obronie wolnego słowa i krytykowali Pana Premiera. Niespotykane obecnie, naprawdę.

Ale czas tego zjednoczenia już mija, afera powoli jest prostowana w mediach po myśli rządu, okazuje się, że to wcale nie było tak, że to nie rząd winny, nie Pan Premier. Zresztą, rząd otrzymał wotum zaufania, więc trwa dalej w swojej, półrealnej już, twierdzy władzy. Wszystko wraca do normy. Koalicja pozostaje koalicją, a opozycja opozycją. Koalicja opozycji zmieść do końca nie może, opozycja koalicji zwalczyć nie potrafi. Wot, wsjo kak obychno. 

Uśmiecham się pod nosem, gdy widzę, czyje twarze przewijają się w telewizji podczas tego zgiełku. Robię nieprzyjemny grymas, gdy jeszcze-jeszcze usiłują przekonać nas, że to w Sejmie znajduje się cała reprezentacja narodu, a poza nim to są już tylko i wyłącznie ekstremiści, durnie, popaprańcy i mąciciele. Tak? Coś mi się nie wydaje.

Pojawiła się partia, jedna, druga, które próbują stanąć w szranki z obecnym układem sił politycznych. Póki co, udaje się to jedynie Nowej Prawicy, której (jak wiadomo) przewodniczy polityczny weteran w muszce, czyli Janusz Korwin-Mikke. Nie chcę się teraz rozwodzić nad tym, czy Korwina popieram całkowicie, częściowo, czy może wcale. Nie o to chodzi.

Chodzi o to, że partia budowana od zera nagle dostaje się do Europarlamentu, wyrzucając paru stałych bywalców tamtejszego monstrum ze szkła i betonu. Że nagle partia, której jeszcze rok temu jakby nie było dziś zgarnia w sondażach dziesięć procent i wyprzedza komuni...socjaldemokratyczne SLD. Chodzi też o to, że Ruch Narodowy, który także niedawno nie istniał, pomimo porażki w wyborach sprawnie realizuje kolejne protesty i manifestacje. Mariusz Max-Kolonko zgarnia milionową widownię. Prawicowe portale przeżywają renesans.

Robi się, słowem, wyłom. Wyłom w świadomości młodych Polaków. Bo- nie oszukujmy się- to nie jest bunt gimnazjalistów, dla których polityka to trochę taki Medieval: Total War, a trochę wyścig na błyskotliwość w słowach. To jest bunt studentów, bunt młodych pracowników i przedsiębiorców. Coraz częściej także bunt ich rodziców, którzy już dawno wiedzieli, że to nie Polska, o którą walczyli, ale z którą też trudno było walczyć. Dostali wsparcie młodego pokolenia, walka staje się łatwiejsza.

Darujmy spekulacje, czy wybór Ruchu Narodowego czy Kongresu Nowej Prawicy jest rozsądny. Dziś wielu stawia na te siły nie tylko- lub wcale- ze względu na ich hasła, ale ze względu na fakt, że póki co są to siły, które słuchają. Słuchają-póki co- głosu wyborców. O tym duże partie zapomniały, zajmując się czyszczeniem sobie pola do działania. O tym zapomniał rząd pogrążony w propagandzie sukcesu na tyle, że jego członkowie rozmawiają o kluczowych sprawach państwa po knajpach.

Pewien mężczyzna zawołał do kamery TVN: Panie Premierze, idziemy po Pana. To nie do końca prawda. My nie idziemy po Premiera. My idziemy po Polskę. Idziemy ją odzyskać dla mieszkańców naszego kraju. Dla siebie.

Chcemy żyć w kraju, gdzie zarobki nie toną w biurokratycznej machinie. W kraju, który nie robi serialu o emigrantach (tak, mówię o Londyńczykach), ale który realnie stwarza perspektywy, by tu zostać. Ja wiem, że zostanę. Ale czy moi rówieśnicy będą mieli w sobie równie dużo determinacji?

Chcemy żyć w Polsce, która jest dumna ze swojej historii, a nie takiej, która kaja się z jej powodu przed byle państewkiem, żeby tylko nie urazić. Mamy być z czego dumni! Chcemy być z tego dumni!

Chcemy żyć w Polsce, która nie jest drugą Japonią czy Irlandią, ale jest pierwszą Polską. Która rozwiązuje problemy nie przez bezmyślne kopiowanie rozwiązań z Zachodu, ale wprowadza swoje pomysły i buduje swój dobrobyt w oparciu o własną specyfikę.

Chcemy żyć w Polsce bezpiecznej, gdzie wymiar sprawiedliwości ma realne pole działania, przestępcy boją się popełniać przestępstwa, a obywatele wiedzą, że są bronieni przed nadużyciami z każdej strony.

Chcemy żyć  w Polsce przyjaznej przedsiębiorcom, zwłaszcza rodzimym, społecznikom i pozytywnym zapaleńcom. Bo o takich ludzi opiera swe działanie zdrowe państwo, im ufa.

O to walczymy. To nic niezwykłego. Nie dziwcie się nam. To jest testament Solidarności- tej prawdziwej, a nie tej układowej. I ten testament wykonamy.