niedziela, 27 października 2013

Szermierka na linie

Ostatnimi czasy troszkie dyskutowal ja, jak to by powiedzieli na Wileńszczyźnie. O Śląsku, szkolnictwie, tym i tamtym...lubię na takie tematy rozmawiać. Kto mnie zna osobiście, ten o tym wie. Pomimo wielu wrażeń pozytywnych naszła mnie także gorzka refleksja. Że jest taka choroba w Polsce, nienowa, ale do tej pory nieuleczalna. A imię jej: Jedyni Właściciele Prawdy. I toczy zarówno lewicę, jak i prawicę.

Z przerażeniem obserwuję, jak trwa wielki festiwal wylewania na siebie pomyj, jak trwał wczoraj i jak wcale nie zanosi się, żeby miał się jutro skończyć. Czasami zadaję sobie pytanie o zasadność jakiejkolwiek dyskusji w tym kraju, skoro obie strony okopały się w twierdzach swoich jedynoprawdziwych poglądów, a żadne argumenty nie są w stanie którąkolwiek z nich zmusić do choćby wychylenia się na basztę i posłuchania, co drugi ma do powiedzenia. Ja sobie czasem takie twierdze wyobrażam: mają głębokie fosy, wysokie mury, wyjątkowo wąskie okienka oraz dawno nieużywane mosty zwodzone. A każde podejście w pobliże kończy się zmasakrowaniem za pomocą bluzgów, wulgaryzmów, hejtów, kusz, hakownic, katapult i wszystkiego, co wynaleziono w celu robienia z innych miazgi. A akurat w tej dziedzinie ludzkość jest wyjątkowo pomysłowa.

Ale nawet nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że dzisiaj nie patrzy się na ŻADNĄ inicjatywę pod kątem tego, jaka jest, ale pod kątem tego, kto ją zaproponował. Więc przepadają kolejne dobre projekty, bo autor takiego rozwiązania nie podobał się stronie decydującej, gdziekolwiek by ta strona nie leżała. I można się wściec, kwilić, zagryzać zęby do przebicia warg, ale NIE. I koniec. Bo MY, Jedyni Właściciele Prawdy,
zadecydowaliśmy tak, a nie inaczej.

Wierzę, że nasze pokolenie będzie inne pod tym względem, choć niekoniecznie muszę mieć rację. Ba, drżę cały, że mieć jej nie będę. Tylko że musimy sobie jedno uświadomić. Walcząc o Polskę sami ze sobą robimy coś, co można porównać do szermierki na linie. Może jest to efektowne, w jakiś sposób podniecające, ale jest także cholernie niebezpieczne. Ktoś spadnie i się zabije, a najprawdopodobniej obie strony walczące.

Jeżeli nie nauczymy się ze sobą rozmawiać, to my tę Polskę przegramy podobnie, jak w osiemnastym wieku, sami ze sobą, za własne pieniądze. Jak w jednorękim bandycie. A hazard to niebezpieczna sprawa.

To jest wielka sztuka, słuchać innych. Ale sztuka jest dla ludzi, więc kto powiedział, że nie można jej opanować? Ja wiem, że był komunizm, ale on upadł ćwierć wieku temu. Czas najwyższy. Bo faktycznie nas przejmą te obce kapitały, którymi się tak straszy, ale jak kapitałom się tu dziwić, skoro taka okazja. Każdy normalny by skorzystał. Brutalne, ale prawdziwe. Nikt nas nie będzie bronił, jeżeli nie nauczymy się bronić sami siebie. Nikt nie będzie bronił polskiego kapitału, jakkolwiek rozumianego, skoro korzystniej dla co po niektórych dogadać się z kimś innym, byle nie z rodakiem, który według nas racji nie ma. A moje oskarżenie rzucam w kierunku obu stron sceny politycznej, nie pomijając centrum.

Przed nami wielka nauka i wielki egzamin, ale to już ostatni termin. Więcej poprawek nie będzie. Do dzieła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz