niedziela, 6 października 2013

"Toute ma vie, je me suis fait une certaine idée de la France..."

(Przez całe moje życie miałem pewną wizję Francji...)

Denerwowanie się polską sceną polityczną nie należy do zjawisk rzadkich. Niestety. Nasza klasa polityczna jest jeszcze co prawda młoda, ale już na tym etapie spodziewałby się człowiek pewnej dojrzałości, wyważenia słów i decyzji. Jest w takim momencie naturalne, że rodzi się potrzeba kogoś, kto wprowadzi nową jakość na tę arenę, potrzeba człowieka politycznie nieprzeciętnego, w zdrowy sposób zdeterminowanego do działań na rzecz swojego kraju- czyli męża stanu.

Czy są materiały na kogoś takiego? Ja dostrzegam, ale nie będę się bawił w politykę i przedstawiał tych nazwisk. Warto jednak, by te osoby- lub inne- zaczerpnęły z dobrego wzorca. A takim jest, moim zdaniem, "pewien Francuz" nazwiskiem de Gaulle.

Charles de Gaulle urodził się w Lille 22 listopada 1890 roku, zmarł 9 listopada 1970 roku w swoim domu w Colombey-les-Deux-Eglises. W tych prawie osiemdziesięciu latach życia mieści się historia człowieka niezwykłego, wielkiego duchem i ciałem. Absolwent trzech jezuickich gimnazjów oraz elitarnej szkoły wojskowej w Saint-Cyr, żołnierz I Wojny Światowej oraz wojny polsko-bolszewickiej (tak! De Gaulle przebywał u nas na misji wojskowej w latach 1919-1920), wykładowca własnej uczelni, wreszcie dowódca 507. pułku czołgów, jednostki nowatorskiej jak na tamte czasy, a od 1940 roku 4 Dywizji Pancernej.

Można się kłócić, czy w kampanii w wojnie obronnej Francji wszystkie jego decyzje były trafione, ale nie można odmówić mu determinacji i woli walki. Podczas gdy niektórzy jego francuscy koledzy poddawali się Niemcom przez telefon (tak, to prawda!), on prowadził swoje jednostki do coraz nierówniejszego boju.
Zdążył jeszcze przez chwilę pełnić urząd ministra w czerwcu 1940 roku. Francja już chyliła się ku kapitulacji.

Aż nastał dzień 18 czerwca.

Marszałek Pétain, bohater I wojny Światowej, mistrz i nauczyciel de Gaulle'a zresztą, jako nowy premier Francji, poddał się Niemcom. Zostało utworzone kolaboracyjne państwo Vichy, zależne od III Rzeszy. Wszyscy złożyli broń. Poza jednym człowiekiem.

Na antenie BBC, już w Wielkiej Brytanii, o 20:15 de Gaulle odczytał Apel, który choć słyszało niewielu jego rodaków, był znaczącym krokiem ku wolności. "Francja przegrała bitwę, ale nie przegrała wojny!"- grzmiał wysoki, niezgrabny człowiek na wygnaniu.
W nocy najciemniejszej dla ludu pokonanego mocarstwa zapłonęło światełko, które miało ich prowadzić aż do końca, do odzyskania honoru. 

De Gaulle został przywódcą Wolnej Francji, w kraju został skazany zaocznie na karę śmierci. Potrafił pozyskać sobie sojuszników: od radykalnych prawicowców po komunistów z Maquis; rozbudowywał konspirację we Francji okupowanej i Francji Pétaina, współpracującej z nazistami. Nastały cztery lata wyrywania skrawka po skrawku terytoriów francuskich z rąk kolaborantów, pozyskiwania sojuszników. Nieraz uważany za histeryka, konsekwentnie dążył do celu.
Nie na na darmo. 14 czerwca 1944 roku, już po lądowaniu Amerykanów, de Gaulle z grupką najbliższych sojuszników przypływa do Normandii. Płaczą Francuzi, płacze i on.

Po wojnie de Gaulle piastował urząd premiera, ale w styczniu 1946 roku składa dymisję. Próbuje utworzyć partię polityczną (RPF), ale w 1951 roku wycofuje się z polityki, by zająć się pisaniem wspomnień.
Z pustyni powróci w roku 1958, gdy rozpoczną się tarcia między koloniami a macierzystą Francją. Krajem zatrząśnie bunt, w czerwcu de Gaulle zostanie premierem, we wrześniu generał i jego zwolennicy przeprowadzą zakończoną sukcesem zmianę konstytucji, a w styczniu roku 1959 zostanie on prezydentem i będzie nim przez dziesięć następnych lat.

Nie przypadły mu lata łatwe. Musiał zmagać się z krzysami, jak w roku 1962 czy pamiętnym 1968. Jednak przeprowadzi on w miarę spokojny rozpad francuskiego imperium na niepodległe państwa, nawiąże przyjazne stosunki z państwami zachodniej i wschodniej Europy, będzie budował pozycję Francji na świecie na nowych zasadach.
Oczywiście nie odbyło się to bez jego wspaniałych współpracowników- jak Georges Pompidou czy Michel Debré- ale nie da się odmówić "Wielkiemu Karolowi" roli przywódczej i zasadniczej. Gdy będzie odchodził z urzędu prezydenta w roku 1969- nie odwołany w wyobrach, ale złożywszy samemu dymisję- zrobi to jako autorytet, dalej mający szerokie poparcie.

Podsunął wiele wspaniałych idei- gdy w latach 60. mówił o "Europie Ojczyzn" zamiast europejskiego superpaństwa bywał wyśmiewany jako przesadzający, że nigdy tak nie będzie. Dziś widzimy, jak bardzo był przewidujący.

Wiecie, co stawia de Gaulle'a przynajmniej o ligę wyżej od naszych polityków? Dwie zasadnicze cechy: wytrwałość w dążeniu do celu przy równoczesnej umiejętności rozmowy z każdym. Dla dobra Francji.

Budowla wzniesiona na jego autorytecie, V Republika Francuska, trwa już 55 lat i dalej jest ważnym graczem politycznym na świecie. Jego determinacja do zmian była ogromna, ale nie była to determinacja do posiadania władzy- potrafił odejść, gdy wiedział, że jego obecność na arenie politycznej to bezsens. Walczył, ale nie fanatycznie. Potrafił być dobrym mężem dla swojej żony Yvonne i trojga dzieci, zwłaszcza cierpiącej na zespół Downa córki Anne, przy której pancerz silnego gracza miękł. Potrafił być nieustępliwy, irytujący, ale przy tym nie wznosił się na nieskończony piedestał prawdy. Walczył dla Francji i o Francję- a walczył zarówno dobrze, jak i efektywnie.

Nie skłamię, jeżeli powiem, że czekam na kogoś, kto w naszym kraju wyznaczy ścieżki podobne do szlaków de Gaulle'a, który Polskę zresztą kochał niemal tak jak Francję, a Polacy tę miłość odwzajemniali, co okazali zwłaszcza podczas wizyty generała jako prezydenta Francji w roku 1967.

Kończąc, przytoczę cytat z przemówienia tego Wielkiego Francuza, wygłoszonego w Tunisie w roku 1943.
Dla mnie jest on odzwierciedleniem tego, jaki powienien być nie działacz, nie polityk, ale mąż stanu właśnie:

"Soyons fermes, purs et fidèles; au bout de nos peines, il y a la plus grande gloire du monde, celle des hommes qui n'ont pas cédé"

(Bądźmy silni, czyści i wierni; u końca naszej niedoli czeka nas największa chwała świata, chwała ludzi, którzy nie ustąpili.)


-------------------------------------------------------------------------------
Polecam świetną biografię Charlesa de Gaulle'a autorstwa Charlesa Williamsa (wyd. Amber), na podstawie której ten wpis opracowałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz