czwartek, 14 listopada 2013

Moja Ojczyzna jak kawałki szkła

Dziś będzie gorzko. Bardzo.

Mieliśmy parę dni temu święto, wydawałoby się, wspólne. Wspominaliśmy dwóch Polaków, którzy potrafili wyzbyć się wzajemnych urazów i przeciwności politycznych choć na chwilę, w imię niepodległej Polski. I co? I w ramach obchodów mieliśmy kilka marszy, ileśtam burd, ileś zupełnie różnych przemówień, wyjące syreny, niezdrowe podniecanie się przez media jedną demonstracją, obrzucanie się oskarżeniami na Facebooku, Twitterze (ostatnio coraz częściej z niego korzystam), liczenie strat...a potem zapadła cisza.
Taka cholerna cisza, kiedy zagląda się na ludzkie dusze i widzi się, że to przede wszystkim tam jest pobojowisko.

Chciałem wyć, naprawdę. Walnąć głową o ścianę. Strzelić się w pysk, bo to pewnie tylko taki koszmar, no co ty, brachu, takie rzeczy w Polsce, no gdzie, ćwierć wieku jak komuna upadła, dojrzeliśmy, inna rzeczywistość, ludzie potrafią świętować, ludzie potrafią się cieszyć, takie wspaniała okazja. Ale nie mogłem, bo co bym nie zrobił, to to nie był sen, tylko jawa. Siermiężna jawa. Do tego jeszcze bym bezcelowo siebie uszkodził. A ludzi z takimi zapędami mamy już w kraju aż nadto.

I możemy się przeliczać, kto zawinił- policja, organizatorzy marszu, rząd, opozycja, hodowcy jaków z Tybetu...wiadomo. Nadszedł czas obrzucania się błotem. We wszystkie strony i ze wszystkich stron. Policytujemy się, czyja to wina, sprawa ucichnie i wróci za rok. Chociaż po podpaleniu budki rosyjskiej ambasady bajzel będzie większy. Niemniej, festiwal rozpoczęty. Szykujcie bluzgi, obywatele.

Momentami zastanawiam się, skąd to się bierze. Z maniakalnej chęci dorwania się do koryta i pozostania przy nim? Może z jakiegoś przeświadczenia o jedynej słusznej misji wobec Polski? Że kraj uzdrowimy my i tylko my, Partia A? Partia B to zdrajcy/histerycy (niepotrzebne skreślić), Partia C już się narządziła, a Partia D pójdzie na wszystko/można się dogadać (niepotrzebne skreślić)? I co zabawniejsze, ten schemat można dostosować do dowolnego ugrupowania w Sejmie. Poza nim też.

Polska politycznie przypomina rozbitą szybę. Będziemy brali kawałek po kawałku, to się poranimy. Ale żeby wszystko było jak dawniej, to szybę trzebaby złożyć, choćby raz na rok, od święta.

Drodzy politycy, działacze, jedna sprawa. Swoim zacietrzewieniem ranicie głównie nas, prostych obywateli. Nauczcie się być jak elementy układanki, a nie kawałki szkła. Bo choćbyśmy bardzo chcieli, to poranimy się o brzegi, stracimy krwi na tyle, że odechce nam się decydować o kraju. Popadniemy w totalną apatię.
I wtedy będziecie mogli robić, co chcecie, bo na równi pochyłej wprost w przepaść będzie już wszystko jedno.

1 komentarz:

  1. Heh, najlepsze jest to, że jeśli Polska byłaby krajem 100pro katolickim, 100pro hetero, 100pro jedna partia, to i tak by to nie rozwiązało problemu, bo od jakiegoś czasu w naszej mentalności zapisany jest komunikat: kłóć się, zazdrość, obrzucaj mięsem. Jakby rozwiązać te "duże" problemy jak polityczny, religijny, to pozostałaby ta zawiść i nienawiść, która przejawia się w stosunku do sąsiada, który ma lepsze auto...

    OdpowiedzUsuń